Początki choroby

 


Pierwsze objawy choroby zaczęłam odczuwać kiedy miałam 29 lat. Chociaż są podejrzenia, że zachorowałam wcześniej, już jako dziecko. 
Odkąd pamiętam miałam skoliozę, mimo ciągłych rehabilitacji skrzywienie kręgosłupa się powiększało. W końcu w wieku 15 lat skończyło się operacją. Wstawiono mi implanty po obu stronach kręgosłupa na całej długości. Później wszystko było dobrze, aż do czasu kiedy zauważyłam, że ciężko mi wchodzić po schodach. Zaniepokoiło mnie to i poszłam do lekarza. Lekarz bez badań stwierdził, że to od kręgosłupa. Zalecił rehabilitację. Koleżanka poleciła mi dobrego lekarza reumatologa,  prywatnie. Dojeżdżałam bo przyjmował w innym mieście. Ten lekarz też uważał, że to od kręgosłupa. Wstrzykiwał mi blokady w dolnej części kręgosłupa. Mimo rehabilitacji byłam coraz mniej sprawna, po schodach wchodziło mi się coraz ciężej i tylko przy pomocy poręczy, zaczęłam też odczuwać problem przy wstawaniu z krzesła. W końcu zostałam skierowana do neurologa. 
Trafiłam na dociekliwą Panią doktor. Nie podobała jej się opinia, że to od kręgosłupa. Skierowała mnie na badania. Najpierw badania krwi i tomograf komputerowy. W badaniach krwi miałam zlecone CK (kinaza kreatynowa) norma dla kobiet 24-170 U/l, u mnie wyszło prawie 4000.
Dostałam skierowanie do szpitala na neurologię, tam zrobiono mi biopsję mięśnia i zlecono kolejne badania. Jedno z najmniej przyjemnych badań to EMG. Wykonuje się je przy użyciu elektrody igłowej, wprowadza się ją do mięśnia. Nie będę się rozpisywać o tym badaniu, bo łatwo znajdziecie wszystkie informacje w internecie.
Po tych wszystkich badaniach i biopsji stwierdzono u mnie zapalenie wielomięśniowe. 
Miałam nadzieję, że będzie dobrze, bo powiedziano mi, że choroba mimo tego, że nie jest uleczalna, to jednak można ją zaleczyć. Liczyłam się z tym, że będą gorsze dni, ale miałam nadzieję, że przez jakiś czas będzie dobrze. 
Powiem tylko, że to była błędna diagnoza i to będzie temat na następny post. 

Jeśli chodzi o biopsję to miałam robioną dwa razy. Pierwszy raz w szpitalu w moim mieście i po tej biopsji stwierdzono właśnie zapalenie wielomięśniowe. Drugą biopsję miałam w Warszawie w szpitalu na Banacha. 
Różnica między zabiegami kolosalna. W pierwszym przypadku pobrano mi mięsień z łydki, ból okropny. Nie mogłam stanąć na nogę prawie trzy tygodnie. W Warszawie z kolei pobrano mi wycinek z uda. Po kilku godzinach mogłam normalnie chodzić. 
Więcej o biopsji i diagnozie opowiem w następnym poście. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W zgodzie z chorobą

Moje życie z rurką

Błędna diagnoza